Patrząc metaforycznie, to obraz o pisklęciu, młodej łabędzicy (urocza Elina Vaska), która zamiast dojrzewać spokojnie w gnieździe musi wziąć na swoje ramiona ciężar samodzielności i gorzkiej dojrzałości. Ciężar decyzji. Trudnych i rzadko słusznych. Obraz o sierotach, który matka i ojciec ..żyją ale tak jakby ich już nie było. Rodzeństwo, które na przekór braku nadziei trwa, ale w smutnej rzeczywistości.
Porzuceni, pozostawieni, w jakimś stopniu zapomnieni. Żyjący gdzieś na szarym końcu świata. W zapadłym kącie, podupadłym domostwie, przy błotnistych polnych drogach. Zmuszeni do borykania się z problemami codzienności ale też z kłopotami, które sami sobie tworzą. W końcu nie ma ich kto uczyć dojrzałości i dorosłości.
Obraz, któremu oszczędność w werbalnej ekspresji nadaje zwiększoną dawkę naturalizmu i wiarygodności. Nie ma tu szczególnej epatacji emocjami ani nadmiernego pochylania się nad wieloma, trudnymi problemami. Kamera to wierny i inteligentny obserwator sytuacji, postaw i zdarzeń. Często łapie, krótkie pojedyncze chwile. Ale ich wydźwięk nie jest przez to wcale słabszy.
Nagroda Jury Młodych Generacji 14plus na Berlinale jak najbardziej zasłużona. Łotewskie „Es esmu šeit” to celne i zaangażowane kino społeczne, trafnie punktujące problemy rodzinne, problemy wieku dojrzewania a nawet ułomności systemu społecznego.
Na koniec ostrzeżenie :) - I poł. jest wyraźnie półkę niżej (6,5/10) niż II poł. Dlatego nie warto się zrażać początkiem
................................................................................ ..................................................
Obejrzałem na 22. Festiwalu Filmowym „Wiosna Filmów” (Warszawa, IV.2016)
Film niezły, może nawet dobry, natomiast bardzo nie podobało mi się jak potraktowano historię matki, która jest przecież kluczowa dla fabuły, a jest kompletnie nierozwinięta.
Nie wiemy nic o jej decyzjach ani powodach, dla których porzuciła swoje dzieci.
Okej, już widziałam, więc już mogę się wypowiedzieć ;p
Właśnie moim zdaniem wprowadzenie tej historii to już zupełnie inna bajka. Jak dla mnie chodziło o przedstawienie losu tej Rai, a nie matki. Jeśli ona nie powiedziała jej dlaczego ją porzuciła, to znaczy, że dziewczyna tego nie wie. Dzięki temu lepiej rozumiemy jej decyzje. Taki wątek mógłby moim zdaniem popsuć charakter tego filmu...
Swoją drogą sama pochodzę ze wsi podkarpackiej, gdzie większość mieszkańców to starsi ludzie bądź eurosieroty właśnie, dlatego szybko złapałam cały klimat, to się mogło wydarzyć równie dobrze w Polsce, w zapomnianej wiosce na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie czy kij wie gdzie. Myślę, że przez tą świadomość po wyjściu z pokazu byłam (i dalej jestem) pod dużym wpływem tego obrazu.
No i oczywiście obrazy były przecudowne. Kadry, kolorystyka, to tak bardzo współgrało, że na początku nie wiedziałam na czym się skupić, bo tak jak Gregory_deVar wspomniał, pierwsza połowa jest gorsza od drugiej.
Opis filmu brzmi jakby był to stuprocentowy plagiat "Do szpiku kości" z 2010. Nawet plakat jest podobny. :/
Ja dopiero z kina wróciłem i jestem cały czas myślami w tym filmie. Bardzo dobry dramat, wspaniała scenografia i gra aktorska a zwłaszcza pierwszoplanowa wg mnie, bo tak mi serce podpowiada 9/10 ;]